Do Kaliningradu na Mistrzostwa Świata

Mistrzostwa właśnie się skończyły, więc najwyższy czas na podsumowanie naszego krótkiego wypadu do Kaliningradu. Głównym celem był oczywiście mecz - Anglia-Belgia, ale przy okazji pozwiedzaliśmy też samo miasto. Tak w ogóle to wcale nie planowaliśmy jechać na Mistrzostwa, a bilety kupiliśmy kilka dni przed meczem. Potem pozostało wyrobić FanID, czyli dokument zastępujący wizę na czas MŚ. Pojechaliśmy samochodem tylko na jeden dzień, więc na zwiedzanie było niewiele czasu, zwłaszcza, że tego samego dnia był też mecz Polski, który chcieliśmy obejrzeć tam na miejscu w strefie kibica.
Jakie mamy wrażenia z Kaliningradu? Trzeba przyznać, że jest to całkiem przyjemne miasto a organizatorzy Mistrzostw spisali się bez zarzutu i wszystko działało jak trzeba. Ciekawe są kontrasty - po jednej stronie ulicy stoją ładnie odnowione kamieniczki, a po drugiej wielkie, stare i dość zrujnowane blokowiska. Zaskoczeniem było to, że praktycznie wszędzie można płacić kartą - od sklepów i restauracji, po stragan z pamiątkowymi magnesami, stoisko z kawą i budkę z czeburekiem. Okazało się, że nie mieliśmy w ogóle potrzeby posiadania gotówki.

Co więc można tam zobaczyć w kilka godzin? My po załatwieniu formalności związanych z odbiorem biletów i FanID zaczęliśmy najpierw od głównego Placu Zwycięstwa. Po jednej stronie znajduje się ratusz, a po drugiej sobór Chrystusa Zbawiciela.
 
 Plac Zwycięstwa

Następnie idziemy w kierunku zabytkowych budynków Muzeum Bursztynu, mijając po drodze całkiem przyjemne jezioro.

 Muzeum Bursztynu

Następnie przechodzimy miejszymi uliczkami i osiadlami mieszkalnymi w kierunku rzeki - Pregoły. Tutaj znajduje się wyspa Knipawa, na której stoi otoczona parkiem zabytkowa katedra oraz muzeum Immanuela Kanta - najsłynniejszego mieszkańca miasta.

 Katedra Najświętszej Marii Panny i Świętego Wojciecha

Nad rzeką, zaraz obok wyspy położona jest też Wioska Rybacka, czyli deptak z kamieniczkami, które chyba jednak w rzeczywistości nie są ani zabytkowe, ani specjalnie nic wspólnego nie maja z rybakami.


W pobliżu znajduje się też dość oryginalny w formie pomnik - łódź torpedowa.


Nadszedł czas, żeby udać się do strefy kibica, która była zlokalizowana w ciekawym miejscu. Kiedyś były tam ruiny zamku krzyżackiego, które jednak zostały zburzone, a w ich miejscu powstał monstrualny budynek Dom Sowietów, który miał być siedzibą kaliningradzkiej administracji, jednak przez dekady pozostał nieukończony.
W strefie kibica, okazało się, że niestety mecz Polska-Japonia nie będzie wyświetlany na dużych telebimach, więc szybko przenieśliśmy się do pobliskiej restauracji, w której mogliśmy go obejrzeć. Potem pozostał już tylko główny punkt programu, czyli mecz. Udaliśmy się pieszo na stadion z całym pochodem kibiców. Siedzieliśmy w sektorze zdominowanym przez angielskich kibiców, atmosfera była naprawdę fajna, mimo, że Anglikom nie udało się wygrać.


Na koniec zapraszam oczywiście do obejrzenia całego wyjazdu na krótkim filmie.

Komentarze